Zasznurowana Zasznurowana
1363
BLOG

Byłam w związku przemocowym

Zasznurowana Zasznurowana Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Z żałoby zrobił się stres pourazowy. Byłam w związku przemocowym. Nie byłam bita, ale wystarczająco mocno i długo poniewierana psychicznie, żeby lizać rany jeszcze długi czas. Owa "tęsknota" za oprawcą może wydawać się śmieszna przy tym, co teraz piszę, ale ofiary mają bardzo dziwne objawy, których jednym zasadniczym celem jest chronienie jej.

Kiedy ostatecznie uświadomiłam sobie ową żałobę, gdy nazwałam zjadającego mnie robala, pojawiły się inne "dolegliwości": napady lęku, a w zasadzie paniki, problemy z zaśnięciem i koncentracją, a nade wszystko powracające wspomnienia, z którymi w żaden sposób nie mogę sobie poradzić. Boję się, bez przerwy czuję strach przed tym, że to wszystko może wrócić, że go znowu spotkam. Boże, umieram ze strachu od tygodni, wiedząc dobrze, że jestem po prostu bezbronna. Ale nie tylko. Zaczęłam się bać o swoje życie. Wiem, że brzmi to groteskowo, ale boję się siły tej nienawiści, której doświadczyłam, zwłaszcza w ostatniej fazie tej znajomości. Gdy byłam już daleko, w innym świecie, swoim świecie, który z mozołem zaczęłam na nowo budować - bez niego - okazało się, że mi się odgrażał. Groził publicznie, że... się zemści. I niby rozumiem, że to mało prawdopodobne, a jednak wiem, że ta chęć panowania nad drugim, kontrolowania go (choćby za pomocą siły) może być w człowieku większa niż wszystkie inne instynkty.

I wciąż te wspomnienia, ten flashback, który nie pozwala mi od jakiegoś czasu normalnie funkcjonować. Dopada mnie nagle, uderza w brzuch, prawie przewraca. Wracają scenki, słowa, wyzwiska, to długotrwałe, ciche czasem, znęcanie się nade mną, wodzenie za nos, ciągłe upewnianie się, czy widzę, czy coś jeszcze do niego czuję poprzez zadawanie bólu. Gdy widział, że boli - czuł się pewniej, jak zdobywca, jak ten, który kontroluje sytuację. No i poczucie winy, że dałam się w to wciągnąć, że nie przerwałam w porę... Wszystko to kumuluje się teraz we mnie i niszczy na raty.

Mam skłonność do tego typu relacji. Wzięło się to z relacji domowych - tylko takie znałam. Chwiejne nastroje, opuszczanie mnie, nieobecność emocjonalna, agresja, a wszystko to przeplatane chwilami czułości i słodkich słówek. To samo dostałam tutaj. Dokładnie to samo. Nie wiem, czemu Bóg do tego dopuścił. Pytałam się Go wówczas, gdy się to zaczęło rozwijać: czy tego chcesz? Nie wiem... Może po to, żebym zrozumiała siebie, pojęła te właśnie mechanizmy, których nie byłam świadoma. Dowiedziałam się, kto to są "kobiety, które kochają za bardzo"i że jestem jedną z nich, uzależnioną od toksycznych związków. Dzięki temu moja ostatnia przygoda skończyła się błyskawicznie, tzn. ja ją natychmiast ucięłam, gdy okazało się, że osobnik ma niemal wszystkie cechy poprzednika. Pzeraziło mnie to. Bo zrozumiałam, że ten mechanizm ciągle we mnie siedzi, zepsuty mechanizm przyciągania i zakochiwania się w panach przemocowych. Byłam bliska załamania. "Boże - myślałam sobie - tyle jeszcze pracy przede mną, żeby się unormalnić."

To jest najgorszy gorset, jaki można sobie wyobrazić. Niemoc wewnętrzna, zamknięta w moim umyśle, która tak łatwo i chętnie się nie podda i nie da wyrugować. Będzie mnie jeszcze długo straszyć upiorami przeszłości... 

https://www.rozalewanowicz.com/ rozalewanowicz.com Pisarka. Autorka trylogii "Porwana" i powieści "Otwórz oczy, Marianno".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości